Licznik

czwartek, 3 października 2013

"Belive in yourself" #5

*Perspektywa Agnes*
-Booby, to się nie uda- zaprzeczyłam pomysłowi chłopaka.
-Proszę, Agnes. Kocham Marie i zrobię dla niej wszystko, zrozum. Rozumiem, że będzie Cię to boleć, ale błagam, zrób to dla mnie- poprosił mnie chłopak. Nie mogłam się nie zgodzić, roześmiałam się.
-Niech będzie, usiądź obok mnie i wrazie czego zawołaj Scott'a, dobrze ?- Chłopak uśmiechnął się, pokiwał głową, usiadł i złapał mnie za rękę.
*
<Poch Poch>
- Kto tam ?- Usłyszałam głos Rouge.
-Agnes, przyszłam pogadać- wyjaśniłam dość głośno. Usłyszałam dźwięk otwieranych zamków.
-Wejdź, proszę- Marie otworzyła drzwi i zaprosiła mnie do środka. Zdjęłam buty i płaszcz, po czym weszłam do środka i usiadłam na kanapie.
-Kawy, herbaty ?- Dziewczyna była bardzo gościnna, ale widać było, że wie z czym przyszłam i chce rozpocząć tą rozmowę jak najpóźniej.
-Szklankę wody jeżeli to nie problem- poprosiłam. Po dwóch minutach Marie siedziała i wpatrywała się w podłogę.
-Rogue, czemu odeszłaś ? Booby si...- Dziewczyna przerwała mi w pół słowa.
-Nic mnie to nie obchodzi, mam dość. Chcesz czegoś jeszcze ?- Zapytała zniecierpliwiona.
-Tak, porozmawiaj ze mną, wiem co niedługo się stanie. Jesteś w niebezpieczeństwie, czym mogę wyjaśnić Ci wszystko w drodze do szkoły ? Proszę, daj mi szanse- nie mogłam dać za wygraną.
*
*Perspektywa Bobby'ego*
Nie mogłem uwierzyć, że Agnes się zgodziła. Potwornie bałem się o Rouge, to Co powiedziała Agnes mną wstrząsnęło. Marie mogła zginąć, a ja siedziałem i nic nie robiłem. Usłyszałem pukanie do drzwi, a chwilę potem tuliłem Marie.
-Tęskniłem, czemu mi to zrobiłaś ?- Zapytałem z wyczuwalnym bólem w głosie.
-Nie  mam pewności czy zrozumiesz, ale mogę spróbować wyjaśnić- Rogue uśmiechnęła się do mnie.
-Zostawię Was samych, jak by co to wiecie, gdzie mnie szukać, narka- pożegnała się i wyszła,m nie zdążyłem jej podziękować.
*Perspektywa Agnes*
Wyszłam z pokoju Bobb'iego i pokierowałam się w stronę parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam próbować przywołać jakąś wizję.
-Spectra ?- Usłyszałam znajomy głos, miałam nadzieję, że już nigdy go nie usłyszę, a jednak...
----
Dodałam po dość dłuuugiej przerwie :) Mam nadzieję, że następny rozdział dodam wkrótce :D
J.xx



wtorek, 23 kwietnia 2013

;( !

Oficjalnie zawieszam bloga... do odwołania ! Przepraszam. za taki obrót sprawy, ale nie mam serca, a może raczej weny dalej go prowadzić. Wkrótce na pewno będę dalej pisać, ale na razie nie mam weny, jeszcze raz przepraszam ;( !
Jeżeli moja twórczość przypadła Ci do gustu możesz mnie znaleźć na:
1) http://freeloveinlive.blogspot.com/
2) http://lateisbetterthannever.blogspot.com/
3) http://imagionowo.blogspot.com/ 31 rozdziałów + Epilog.
No to na razie byłoby na tyle, do zobaczenia kochani !
J.xx

sobota, 13 kwietnia 2013

"Belive in yourself" #4

*Perspektywa Scott'a*
Siedziałem w pokoju i nie mogłem się zdecydować. Z jeden strony chciałem pójść do niej i porozmawiać, tak po prostu, ale z drugiej Jean ... W końcu wziąłem się w garść i raźnym krokiem ruszyłem w stronę pokoju, było wcześnie, ale wydawało mi,ze już nie śpi. Gdy byłem już pod drzwiami cicho zapukałem, nic nie usłyszałem, więc wszedłem  i wtedy Agnes spadła z łóżka. Szybko wstała i otrzepała się. 
-Cześć, przepraszam, nie chciałem Cie przestraszyć- powiedziałem i spróbowałem się uśmiechnąć, wywołałem tym uśmiech na twarzy dziewczyny.

Dzień Dobry, nie, nic się nie stało. O co chodzi ? Czyżbym spóźniła się na lekcje ? Przepraszam, zaczytałam się- powiedziała, ja się zmieszałem i szybko zaprzeczyłem.
-Nie, do lekcji zostało jeszcze sporo czasu. Miałem nadzieję, że Cię nie obudziłem, chciałem porozmawiać- powiedziałem i ponownie się uśmiechnąłem, miałem nadzieję, że tym razem wyszło to o niebo lepiej.
-Okay, przepraszam, ale już dawno tak swobodnie z nikim nie rozmawiałam, sam rozumiesz- powiedziała i widocznie się zmieszała. Zaprosiłem ją ruchem ręki i poszliśmy do parku. juź po chwili siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy.

-Perspektywa Agens*
-O co chodzi ?- zapytałam z uśmiechem, gdy już usiedliśmy.
-Jak Ci się podoba w szkole ?- zapytał i nerwowo podrapał się w głowę. Widocznie nie mógł znaleźć żadnego sensownego tematu.
-Czemu nosisz te okulary ?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, to było coś co mnie naprawdę interesowało, a nie wymuszona rozmowa.
-Na pewno chcesz wiedzieć ?- zapytał i łobuzersko się uśmiechnął. Szybko przytaknęłam, spojrzał w ziemię i je zdjął- wypalił w niej dziurę !
-O, laser w oczach. Niezwykłe- powiedziałam wolno i z podziwem, szybko założył "ochronę na oczy".
-Jak dla mnie to sama udręka. Ciągle muszę chodzić w okularach i nie mam możliwości spojrzeć komuś w oczy. A co ty potrafisz ?- zapytał zaciekawiony. 
-Trzymaj się mocno, lepiej żebyś nie spadł- odpowiedziałam i uniosłam ławkę. Po chwili delikatnie sprowadziłam ją na ziemię i dodałam.- Czasem zdarzają mi się wizje, ale to strasznie boli. No i jak się bardzo, ale to bardzo skupie to mogę przeczytać w czyiś myślach- powiedziałam i uśmiechnęłam się do osłupiałego Scott'a.
-Wow- odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. W tym momencie podbiegł do mnie Bobby.
-Tu jesteś. Cześć Scott, tyle Cię szukam. Chodź, pa Scott- powiedział i pociągnął mnie za rękę, zdążyłam tylko pomachać mu na pożegnanie.
-O co chodzi, Bobby ?- zapytałam, gdy już byliśmy przy szkole.
-Muszę z tobą pogadać- powiedział i zaprowadził mnie do swojego pokoju. 
-Więc ?- zapytałam lekko zdenerwowana, dobrze mi się rozmawiało ze Scott'em.
-Rozmawiałaś z Rogue ?- zapytał zdenerwowany.
-Nie, nie widziałam jej od... Nie, nie pamiętam kiedy ostatni raz ją widziałam, sory- odpowiedziałam  szczerze i już się obróciłam, gdy Bobby znów złapał mnie za rękę i obrócił twarzą do siebie.
-Agnes, proszę, jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc- poprosił, nie mal błagalnie.
-W czym mam Ci pomóc ? Wyjaw mi swój plan- powiedziałam i usiadłam na jego łóżku, zapowiadał się długi ranek.
----
Jak się podoba ? Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie miałam weny ! :( Jutro postaram się dodać część 5 :)
J.xx

wtorek, 9 kwietnia 2013

"Belive in yourself" #3


*Perspektywa Agnes*
Wieczorem poświęciłam chwilę sobie i zaczęłam malować paznokcie, po 20 minutach moje dzieło było skończone (klik) i nagle jakaś blondynka dosłownie spadła z sufitu.
-Cześć, co ty tu robisz ?- zapytałam zdziwiona, a blondynka szeroko się do mnie uśmiechnęła.
-Siema, jak Ci powiem to zaczniesz sądzić, że jestem wariatką- powiedziała i ze śmiechem usiadła obok mnie.
-Jesteś siostrą Bobby'iego ?- zapytałam, a ona spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Skąd wiedziałaś ? Wow, jak zrobiłaś ten wzorek na paznokciach- zapytała i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Po pierwsze jak bym Ci powiedziała, to uznałabyś mnie za wariatkę, a po drugie to tajemnica- odpowiedziałam jej, a szeroko się do mnie uśmiechnęła. Cały wieczór przegadałyśmy, później gdy stwierdziła, że jest już późno pożegnała się i znikła.
-Podobna jak brat- mruknęłam do siebie i poszłam spać.
Rano wstałam dopiero na zapiszczenie budzika, była godzin 5:40. Zawsze była to dla mnie idealna pora na wstawanie, więc szybko zerwałam się z łóżka i popędziłam do łazienki, zastanawiając się  kiedy włączyłam ten cholerny brzęczyk, ale nie umiałam sobie na to odpowiedzieć. Po wyjściu z toalety ubrałam się (klik) i po chwili namysłu sięgnęłam po książkę, moją ulubioną i wysłużoną- "Atramentowe Serce". Żałowałam, że w pospiechu zdążyłam spakować jedynie jedną część z tej niezwykłej trylogii. Nie mam pojęcia jak długo czytałam, ale gdy usłyszałam pukanie do drzwi dosłownie spadłam z łóżka. Gdy wstałam i otrzepałam się z piasku, którego nie zdążyłam posprzątać ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stał nie kto inny jak Scott.
-Cześć, przepraszam. Nie chciałem Cię przestraszyć- powiedział i krzywo się uśmiechnął, było widać, że już od dawna tego nie robił.
-Dzień Dobry, nie, nic się nie stało. O co chodzi ? Czyżbym spóźniła się na lekcje ? Przepraszam, zaczytałam się- powiedziałam, a on szybko zaprzeczył.
-Nie, do lekcji zostało jeszcze sporo czasu. Miałem nadzieję, że Cię nie obudziłem, chciałem porozmawiać- powiedział i ponownie się uśmiechnął, tym razem wyszło mu to o niebo lepiej.
-Okay, przepraszam, ale już dawno tak swobodnie z nikim nie rozmawiałam, sam rozumiesz- powiedziałam i zmieszałam się. Chwilę później byliśmy już w parku, na ławce pod dębem. 
----
Proszę ! Wiem i od razu przepraszam, że tak krótko, ale istna masakra ! W poniedziałek na dzień otwarty, dzisiaj mecz (Tak, jestem wielką fanką Realu Madryt CF i jestem mega zadowolona, że przeszli ^^), jutro następny dzień otwarty. W czwartek postaram się dodać część 4, znacznie dłuższą :). A no i jutro, jak będę miała chwilę na informatyce to napisze perspektywę Scott'a :). Branoc !
J.xx

czwartek, 4 kwietnia 2013

"Belive in yourself" #2

*Perspektywa Agnes*
-Rogue, mogłybyśmy pogadać ?- zapytałam dziewczynę po zakończonych lekcjach.
-Jasne- powiedziała i zatrzymała się na korytarzu.
-Nie, tak na osobności- powiedziałam, a ona zaprowadziła mnie do swojego pokoju.
-Pamiętasz jak byłaś u mnie wczoraj ?- zapytałam, a ona przytaknęła, więc kontynuowałam.- Co do tej wizji, to nie wiem czy chodziło o Was. Nie mówiłam, nic o tym bo nie byłam pewna, ale wydaje mi się, że to nie wasze kontakty to spowodowały, ponieważ w drzwiach stała jakaś osoba. Wizja była ciemna, więc nie mam pojęcia kto to mógłby być. Sądząc po sylwetce domyśliłam się tylko, że to kobieta. Co mam zrobić Rogue ?- zapytałam ze łzami w oczach.
-Powinnaś to powiedzieć Profesorowi, chodź- powiedział Bobby, który nie wiadomo skąd się wziął w moim pokoju.
-Bobby, skąd się tam wziąłeś ?- zapytałam, zdezorientowana całą tą sytuacją.
-Takie przeczucie. Cleo mi powiedziała- odpowiedział szybko, był widocznie zdenerowawany.
-Bobby, o co chodzi ?- zapytałam i gwałtownie stanęłam.
 -Cleo to moja siostra, nie lubi Rogue i czasem ją... trochę jakby szpieguje. Umie się  teleportować i dzisiaj prawie cały dzień dosłownie latała nad moją dziewczyną. Chodźmy- powiedział, a ja zadowolona poszłam za nim. Po chwili byliśmy u Profesora i wszystko mu opowiedziałam, staruszek się zmartwił i wyjechał z gabinetu.
-Może się gdzieś przejdziemy ?- zapytał przyjaźnie.
-Jasne, a Rogue nie będzie zła ?- zapytałam, a on głośno się roześmiał.
-Niby dlaczego ?- zapytał dalej się śmiejąc.
-No bo u nas w szkole... Nie ważne, chodźmy- powiedziałam i z uśmiechem wyszliśmy ze szkoły. Iceman zaprowadził mnie nad strumyk, widok był nieziemski. Żałowałam, że nie wzięłam aparatu albo chociaż telefonu, żeby uwiecznić tą niezwykłą chwilę.
-Podoba Ci się ?- zapytał zdejmując bandamę, która zasłaniała moje oczy. W tej chwili zaczęłam się zastanawiać czy nie zaczęłam się zakochiwać w Bobby'im.
-Wow, naprawdę niezwykłe miejsce- powiedziałam i usiadłam na ziemi przy rzeczce.
-Naprawdę ? Wiesz, chciałbym Cię o coś zapytać- powiedział cicho, a ja zachęciłam go uśmiechem, niestety to nie pomogło.
-No mów, zamieniam się w słuch- powiedziałam i się przede mną otworzył.
-Ostatnio Rogue, się strasznie zmieniła, nie poznaję jej. Jak by coś ją... Coś jakby ją coś opętało- powiedział i spuścił głowę, nie wiedziałam co powiedzieć.
-Wczoraj  okropnie zesztywniała jak opowiedziałaś o swojej wizji, dzisiaj cały dzień mnie unikam. A co najgorsze to nie pierwszy raz- powiedział, a ja mocno go przytuliłam. Doskonale go rozumiałam, wszyscy traktowali mnie dobrze dopóki przypadkowo nie użyłam kinetyki na fizyce, nie panuję nad wizjami ! Co najgorsze ON, uznał mnie za wariatkę. To tak strasznie bolało, a nie powinno, zmartwiło mnie również to, że niemądre serce zostało w moim "poprzednim życiu", z chłopakiem za którym tyle  łatałam i nic.
-Może po prostu ma teraz jakiś problem, może ma jakiś gorszy czas. Czasem tak jest- powiedziałam i ciepło się do niego uśmiechnęłam. Resztę popołudnia spędziliśmy na wzajemnym poznawaniu siebie. Dowiedziałam się, że Bobby i Harriet są bliźniakami i zbajerowali swoich rodziców, że to prywatne liceum. Ja musiałam przyznać się do ucieczki z domu, co szczerze mówiąc nie jest zbyt wielkim powodem do chwały. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy, aż w kocu jednogłośnie stwierdziliśmy, że pora wracać do szkoły.

*Perspektywa Bobby'iego*
Po skończonych lekcjach  poszedłem w stronę boiska do koszykówki, jednak po drodze Harriet udało się mnie dopaść, nie powiem. Byłem zły, pewnie znowu jakaś pierdoła o Rogue.
-O co chodzi siostrzyczko ?- zapytałem z silnym akcentem na siostrzyczko.
-Rogue spiskuje z Agnes- powiedziała i przeteleportowała  mnie pod drzwi pokoju Spectry.
 Zastanawiałem się przez chwilę kto to Agnes i dopiero pod drzwiami jej pokoju zorientowałem się, że tak ma naprawdę na imię. Byłem zaszokowany własną głupotą, jednak chwilę później bezszelestnie wszedłem do pokoju i zacząłem przysłuchiwać się ich rozmowie.
-Pamiętasz jak byłaś u mnie wczoraj ?- zapytałam, a ona przytaknęła, więc kontynuowałam.- Co do tej wizji, to nie wiem czy chodziło o Was. Nie mówiłam, nic o tym bo nie byłam pewna, ale wydaje mi się, że to nie wasze kontakty to spowodowały, ponieważ w drzwiach stała jakaś osoba. Wizja była ciemna, więc nie mam pojęcia kto to mógłby być. Sądząc po sylwetce domyśliłam się tylko, że to kobieta. Co mam zrobić Rogue ?- zapytała ze łzami w oczach Spectra.
-Powinnaś to powiedzieć Profesorowi, chodź- powiedziałem i pociągnąłem ją za rękę. Nie było czasu do stracenia.
-Bobby, skąd się tam wziąłeś ?- zapytała, widocznie zdezorientowana tą całą sytacją.
-Takie przeczucie, Cle mi powiedziała- albo raczej zaciągnęła na siłę, pomyślałem, ale nie powiedziałem tego na głos.
-Bobby, o co chodzi ?- zapytała i gwałtownie stanęła, przez co prawi się przewróciłem.
 -Cleo to moja siostra, nie lubi Rogue i czasem ją... trochę jakby szpieguje. Umie się  teleportować i dzisiaj prawie cały dzień dosłownie latała nad moją dziewczyną. Chodźmy- powiedziałem, a ona poszła za mną z widoczną miną zwycięzcy, nie cierpiałem tego. Po jakiś 10 minutach szybkiego spaceru byliśmy na miejscu, Agnes weszła, a ja zdecydowałem się poczekać na nią przed gabinetem. Niestety Harriet zobaczyła mnie i szybko do mnie "podbiegła".
-I co braciszku ? Jak mi się za to odwdzięczysz ?- zapytała zagryzając dolną wargę, wspominałem już, że jej nie cierpię  ?
-Nijak, przeżyłbym bez tej całej, że tak się wyrażę afery. Pomyślałaś, co na to Rogue ?- zapytałem, a ona spaliła buraka i "odleciała". Denerwowało mnie to, że jest taką zołzą, co oczywiście wychodzi dopiero przy bliższym poznaniu, a i tak tłum chłopaków chodzi za nią i się ślini. Wkurza mnie to, bo jest moją siostrą, ale co mogę zrobić ? Nagle z gabinetu prawie wybiegła Spectra.
-Może się gdzieś przejdziemy ?- zapytałem przyjaźnie, już dawno powinienem z nią pogadać.
-Jasne, a Rogue nie będzie zła ?- zapytała, a ja głośno się roześmiałem.
-Niby dlaczego ?- zapytałem pomiędzy napadami śmiechu.
-No bo u nas w szkole... Nie ważne, chodźmy- powiedziałam i widocznie się zmieszała, więc mimowolnie powstrzymałem śmiech. Zawiązałem na jej oczach zieloną bandamę i zaprowadziłem na strumyk. Zawsze dobrze było mi się tam skupić no i była woda.
-Podoba Ci się ?- zapytałem zdejmując bandamę. A ona rozejrzała się na około. Coś jest w tej dziewczynie, coś niezwykłego co mnie do niej przyciąga. Tylko co ?
-Wow, naprawdę niezwykłe miejsce- powiedziała i usiadła na miejscu gdzie zwykle siadała Rogue.
-Naprawdę ? Wiesz, chciałbym Cię o coś zapytać- powiedziałem cicho, zawsze byłem nieśmiały, dziewczyna próbowała zachęcić mnie uśmiechem, ale po paru nieudolnych próbach po prostu przemówiła, z wielkim westchnieniem.
-No mów, zamieniam się w słuch- powiedziała, a ja otworzyłem się przed nią.
-Ostatnio Rogue, się strasznie zmieniła, nie poznaję jej. Jak by coś ją... Coś jakby ją coś opętało- powiedziałem cicho i spuściłem głowę, nie powinienem był tego mówić, nie na głos.
-Wczoraj  okropnie zesztywniała jak opowiedziałaś o swojej wizji, dzisiaj cały dzień mnie unikam. A co najgorsze to nie pierwszy raz- powiedziałem, a ona mocno mnie przytuliła, zrobiła coś czego potrzebowałem do dawna. Tak tęskniłem za dotykiem Rogue, naprawdę mi na niej zależało, na właśnie, zależało, a jak jest teraz ? Jak jest teraz kiedy siedzę tu z Agnes, nie ziemską piękną, nową dziewczyną w szkole.
-Może po prostu ma teraz jakiś problem, może ma jakiś gorszy czas. Czasem tak jest- powiedziała i ciepło się do mnie uśmiechnęła. Resztę popołudnia spędziliśmy na wzajemnym poznawaniu siebie. Dowiedziałem się, że Agnes uciekła z domu, ponieważ nie mogła wytrzymać z tym jak ją traktowana. Powiedziała mi, że nawet jej rodzice nie chcieli siedzieć z nią w jednym pokoju, a w szkole trzymano się od niej z daleka. Jak ja to dobrze znałem, a jak było zanim uciekłem z moją kochaną, młodsza siostrzyczka ? Młodszą o 3 minuty, ale zawsze. W końcu stwierdziliśmy, że jest już dość późno i wróciliśmy do szkoły.
----
Mam nadzieję, że 2 część podoba Wam się :) Pisałam ja przez pół dnia, rozdział zazwyczaj będą długie, ale chyba to Wam nie przeszkadza. Dzisiaj byłam w kinie na "Oz; Wielki i potężny" i szczerz, polecam Wam ten film, uśmiałam się na nim jak nigdy, genialny. Dobranoc ;*
J.xx

środa, 3 kwietnia 2013

"Belive in yourself" #1

Po rozmowie z Profesorem dowiedziałam się, że jest mutantem, akurat do tego to doszłam sama, ale tylko potakiwałam i grzecznie się uśmiechałam. Po rozmowie kobieta, która jak się przedstawiła Burza zaprowadziła mnie do pokoju, podziękowałam i zaczęłam się rozpakowywać. Nagle do mojego pokoju wpadła dwójka nastolatków.
-Wiedziałam- mruknęłam, po czym wyprostowałam się i uśmiechnęłam.
-Cześć, jesteś tu nowa ?- zapytał chłopak, a ja przytaknęłam.
-Bobby, ale wszyscy mówią do mnie Iceman- przedstawił się.
-Rogue- powiedziała dotąd milcząca dziewczyna.
-Agn... Spectra- zawahałam się, ale w końcu wykrztusiłam swój pseudonim.
-Ładne imię- powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się w moją stronę.
-Dziękuje i nawzajem. A właściwie dlaczego Iceman ?- zapytałam i wszyscy usiedliśmy. Bobby z Rogue na kanapie, a ja na przeciwko na fotelu.
-Masz cole w butelce ?- zapytał i figlarnie się uśmiechnął. Przytaknęłam i podałam ją chłopakowi. Chuchnął w nią, a ona błyskawicznie się zmroziła.
-Wow- powiedziałam cicho.
-A ty ?- zapytała Rogue, z ja zaczerwieniłam się.
-Przesuwam przedmioty myślą, czasem, umiem przewidywać przeszłość, no tak w pewnym sensie- powiedziałam i niepewnie się uśmiechnęłam.
-Jak to w pewnym sensie ?- zaciekawił się Iceman.
-No bo wizje strasznie bolą i jeszcze nigdy... Okay, nigdy nie próbowałam, ale za każdym razem jak te wizje mnie nawiedzają to strasznie boli. No i czasami, ale bardzo rzadko, jak się bardzo skupie to udaje mi się usłyszeć myśli drogiej osoby. A Twoja moc, Rogue ?- powiedziałam i uśmiechnęłam się, a dziewczyna zrzuciła rękę Bobby'iego z ramienia. Dopiero teraz zauważyłam, że ma rękawiczki.
-No więc, nie będę demonstrować, ponieważ ostatnio jak przypadkowo dotknęłam Bobby'iego to nie skończyło się to dobrze, ale do rzeczy. Jak dotknę kogoś to przejmuję jego energię, w przypadku mutantów, ich moce- powiedziała i wyciągnęła dłonie na znak, że nie może mi nic zrobić. Uśmiechnęłam się i upadłam na podłogę, kolejna wizja. Nie mogłam na sobą zapanować, więc przy okazji cały pokój zaczął latać. W wizji (przepraszam na ciągłe powtarzanie słowa "wizja", ale nigdzie nie mogę znaleźć do niego synonimu !) zobaczyłam białego jak trup Bobby'iego i pochylającą się nad nim Rogue. Gdy ból ustał, a pokój przestał latać głośno się roześmiałam.
-Co się stało ?- zapytała przerażona dziewczyna, no fakt nie codziennie jest się w "latającym" pokoju. Gdy już się uspokoiłam opowiedziałam im co zobaczyłam.
-Więc może lepiej żeby Wam się nie zbierało na amory- powiedziałam z uśmiechem.
-Skąd wiesz, że akurat dzisiaj miało by się to wydarzyć ?- zapytał dotąd milczący chłopak.
-Po pierwsze to przeczucie, a tak poza tym byliście w wizji identycznie ubrani- powiedziałam i ciepło się do nich uśmiechnęłam. Po chwili ciszy nawiązaliśmy luźną rozmowę, dużo się śmialiśmy. Poczułam, że nasza znajomość będzie jeszcze długa i bardzo przyjemna. Nagle do naszego pokoju wpadł mężczyzna w średnim wieku, był wysoki, nieogolony i nie wiem dlaczego przeraził mnie do tego stopnia, że kiedy wpadł do pokoju krzyknęła i spadłam z łóżka, nabijając sobie dużego, fioletowego siniaka.
-Eghem, przepraszam- powiedziałam wstając z ziemi  i otrzepując się.
-Nie, może powinienem zapukać. W każdym razie, Wasza dwójka do pokoi. Za późno na odwiedziny- powiedział mężczyzna i wyszli, wcześniej tylko Bobby mi pomachał za pożegnanie, odwzajemniłam ten miły gest. Byłam szczęśliwa, tak cholernie szczęśliwa, że nie potrafię opisać tego słowami. Pierwsze !  wieczoru udało mi się nawiązać najlepszą rozmowę w życiu ! Chwilę później wzięłam prysznic i poszłam spać, to dziwne, ale pierwszy raz w życiu nie mogłam doczekać się pierwszego dnia w szkole. Jednak zmartwiło mnie, że nie rozpoznałam mężczyzny, który wystąpił w mojej wizji jako osoba trzecia. Zaczęłam się zastanawiać czy to nie on zrobił coś chłopakowi.
Nazajutrz obudziłam się bardzo wcześnie, parę minut po szóstej, zawsze byłam rannym ptaszkiem. Wzięłam gorący prysznic i szybko się ubrałam (klik), potem usiadłam na kanapie i spojrzałam na zegarek. Była dokładnie 8:30, zdziwiło mnie, że tyle czasu zajęło mi szykowanie się. Przez parę minut biłam się z myślami, ale w końcu postanowiłam wyjść z pokoju. Skierowałam się po schodach w dół i na prawo, szukałam gabinetu Profesora Charlesa, ale bez skutecznie. Nagle ktoś wybiegł zza rogu, zderzyliśmy się i oboje upadliśmy na ziemię. Chłopak wstał jako pierwszy, okazało się, że to Boby !
-Przepraszam- powiedział i uśmiechnął się, po czym podał mi rękę i pomógł wstać.
-Ja przepraszam, zgubiłam się. Czy mógłbyś mi pokazać gdzie jest gabinet Profesora Charlesa ?- zapytałam, a on przytaknął. Pod drzwiami podziękowałam mu i zapukałam, po czym weszłam.
-Dzień dobry, mam pytanie- powiedziałam i stanęłam przed biurkiem.
-Pytaj- powiedział i szeroko się uśmiechnął.
-Więc... No bo zgaduję, ze są tu jakieś lekcje czy coś. Tylko, że ja nie mam pojęcia czego mam się uczyć, kiedy, gdzie no i nie mam książek- powiedziałam na jednym wdechu.
-Spokojnie- powiedział i wszystko mi wytłumaczył. Z lekcji "normalnych" obowiązkowo uczęszczamy tylko na te, które są niezbędne do lepszego poznania naszych mocy. Lekcji, które dotyczą bezpośrednio naszych talentów, mamy 5 godzin w tygodniu, co tydzień zamiennie. Raz z Profesorem Charlesem, a raz z Profesorem Eric'kiem. Wyszłam z gabinetu i pokierowałam się do sali w której miałam mieć pierwszą lekcję, miałam to szczęście, że akurat tą samą lekcje miała Rogue. Oczywiście usiadłyśmy razem i przegadałyśmy całą lekcję, pomijając momenty gdy nauczycielka nas uciszała.
----
Podoba się ? Wiem, że długie, ale miałam wenę. Opinie zostawiajcie w komentarzach :)
J.xx

wtorek, 2 kwietnia 2013

Prolog "Belive in yourself"

Mała Agnes siedziała w ogrodzie, akurat odbywało się przyjecie- jej urodziny. Była podekscytowana i szczęśliwa, w końcu tylko raz przeżywa się 5 urodziny. Witała wszystkich gości, zawsze była szczęśliwym i promiennym dzieckiem. Podczas imprezy dziewczynka użyła swojej mocy, o której nikt nie wiedział, nawet ona. Użyła kinetyki, zamknęła drzwi. Wszyscy starali się myśleć, że to jakiś podmuch wiatru, ale dziewczynka już wiedziała, wiedziała, że nie jest normalna, że jest inna, że jest mutantem.
11 lat później
*Perspektywa Agnes*
Do podręcznego plecaka spakowałam większość swoim ubrań, komórkę i laptopa (do obydwóch wzięłam ładowarki), po czym ubrałam ulubione trampki i kurtkę. Po cichu wyszłam z pokoju i szybko zbiegłam po schodach, na szafce przy wyjściu zostawiłam list, wyjaśniający moją ucieczkę. Napisałam również żeby mnie nie szukali, objaśniłam moje moce i ostatni raz przesłałam całusy. Na zewnątrz przywitał mnie chłodny wiatr, więc mocniej otuliłam się szalikiem. Szybko ruszyłam na dworzec główny, gdzie widziałam chłopaka w okularach, też był mutantem i jak wywnioskowałam mógł mi pomóc. Gdy byłam już na miejscu usiadłam na ławce gdzie mogłam obserwować wszystkich, którzy wchodzili.

*Perspektywa Scott'a*
Profesor wysłał mnie na dworzec, gdzie miałem znaleźć dziewczyna specjalnie uzdolnioną , wolałem myśleć tak niż, że to mutantka. Nie szukałem długo, dziewczyna siedziała na ławce i badawczo mi się przyglądała, szybko do niej podeszłem.
-Agnes ?- zapytałem szybko, a ona ciepło się uśmiechnęła.
-A ty ?- zapytała równie szybko jak otrzymała poprzednie pytanie.
-Scott, chodź, nie mamy dużo czasu- powiedziałem i szybko ruszyliśmy w stronę mojego motoru. Przez całą drogę milczeliśmy, dzięki czemu bardziej mogłem skupić się na drodze, więc w ciągu pół godziny byliśmy na miejscu. Pomogłem zejść dziewczynie z motoru i zaprowadziłem ją do Profesora.

*Perspektywa Agnes*
Na mojego "wybawce" czekałam przez pół nocy, zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam, wierząc w te przeklęte wizje. Już przysypiałam gdy w drzwiach pojawił się on, tajemniczy on, który jeszcze nie miał imienia. Podszedł do mnie i pierwsze co zrobił to zapytał się mnie:
-Agnes ?- zapytał ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale jakimś cudem się powstrzymałam.
-A ty ?- zapytałam chcąc poznać jego imię, może nico zbyt szybko, ale po co tracić czas ?
-Scott, chodźmy, nie mamy dużo czasu- powiedział i ruszył w stronę wyjścia. Szybko wzięłam mój plecak i pobiegłam za nim.  Na zewnątrz stał piękny, czarny motor, mężczyzna pomógł mi wsiąść i ruszyliśmy w drogę. Byłam zafascynowana prędkością z jaką jechał motoru, to było niezwykłe ! Niestety jak wszystko i jazda wkrótce się skończyła, Scott zaparkował w garażu dużego i pięknego budynku. Weszliśmy do środka, na korytarzach było pełno dzieci. Chłopak zaprowadził mnie do pokoju na końcu korytarza, otworzył drzwi i się ze mną pożegnał, dalej musiałam iść sama. W środku, za biurkiem siedział mężczyzna w podeszłym wieku, od czasu gdy przekroczyłam próg nie spuszczał ze mnie oczu, a jednak byłam spokojna. Jego twarz wzbudzała zaufanie i dobro.
-Usiądź. Co Cię to sprowadza ?- zapytał gdy już zajęłam miejsce na przeciwko niego. Zaczęłam mu o wszystkim opowiadać, o Scott'ie, który był w mojej wizji, o szkole, która również była w mojej wizji i o moich mocach, które były realne.
---
Opinie zostawiajcie w komentarzach :)
J.xx


Opis bohaterów "Belive in yourself" 2


\
Cynamon, zwany również jako Boń, Siwek i Kulka- kot Harriet. Ma około 3-4 lata, pewnego razu dziewczyna znalazła go przed drzwiami swojego pokoju i od tego czasu opiekuje się nim.




Bobby Drake, znany jako Iceman. Ma około 17-18 lat, jest miły, pomocny, przyjacielski i zakochany w Rogue.





Marie, znana jako Rogue. Wiekiem zbliżona do Bobby'iego, jest miłą i pomocna, jak i pełna zaufania do ludzi, czy ją to nie zgubi ?

----
To jest reszta bohaterów, przepraszam, że w dwóch częściach, ale wczoraj było późno i zapomniałam o nich. Okay, za chwilę postaram się dodać prolog :)
J.xx

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Opis bohaterów "Belive in yourself"









Agnes Kansas, znana również jako Spectra. Jest młodą kobietą, ma ona zaledwie 16 lat, jednak postanawia uciec z domu, ponieważ jest inna. Jak niewielka część społeczeństwa jest mutantem. Jak niewielka część dziewczyn nie cierpi zakupów, według wielu to z tego powodu, że jest inna. Jej pasją jest piłka nożna, gra w młodzieżowym klubie- Real Madryt CF B dla dziewczyn. Nie trudno wywnioskować, że jej ulubiony klubem jest Real Madryt CF, a autorytetem Iker Casillas. Jej moce to kinetyka i jasnowidztwo


Harriet Johanson, znana również jako Cleo. Ma 17 lat i również jest mutantem. Rodzice wyrzucili ją z domu, chociaż było to niezgodne z prawem, ponieważ jest inna nikt nie chciał jej pomóc, oprócz profesora Xavier'a. Jej pasją jest malowanie, potajemnie ma kota (trzyma to w tajemnicy- przed wszystkim oprócz profesora), nie wie, jak ważną rolę odegra w przyszłości. Jej moc to teleportacja.





Scott Summers, znany również jako Cyklop. Ma on an oko 25 lat, jest przyjacielski, ale dalej skrywa w środku stratę Jean. Po wypadku zamknął się w sobie, dopiero niedawno zaczął znów ufać ludziom i normalnie z nimi rozmawiać. Obecność Agnes w szkole przywróci mu wiarę w ludzi.



Eric Lensherr, znany jako Magneto. Jest już człowiekiem w sędziwym wieku, ale nie przeszkadza mu to w działaniu. Po wszystkich błędach przeszłości postanowił się "nawrócić". Teraz jest jednym z profesorów, ale czy naprawdę tak po prostu przestał próbować unicestwić ludzkość ?

 
Profesor Charles Xavier, dyrektor i profesor szkoły. Jest bardzo opanowanym i spokojnym człowiekiem, ale czy tym razem starczy mu sił aby pokonać zło ?



Ororo Munore, znana jako Burza. Jest młodą, piękną i mądrą kobietą, która zawsze jest lojalna wobec przyjaciół. I tym razem się od nich nie odwróci, nawet gdy zwątpi w powodzenie akcji i doświadczenie sprzymierzeńców.



Logan, znany jako Wolverine. Pomimo wieku, który nie odgrywa zbyt dużej roli w jego życiu nie zmienił się zbytnio. Dalej jest nieprzewidywalny i najczęściej działa pod wpływem impulsu, czy tym razem konsekwencje nie będą zbyt poważne ?
----
I jak ? Mam nadzieję, że Was zainteresowałam :) Jutro postaram się dodać prolog, dzisiaj byłam u babci i nie miałam wcześniej czasu, no bo przecież musiałam obejrzeć drugą część X-men'ów :) 
No to do jutra ! 
J.xx


niedziela, 31 marca 2013

1.

Witam ! 
Na tym blogu będę umieszczać rozdziały mojego opowiadania. Natchnięta dzisiejszym filmem- 1. częścią 
X-menów (wybaczcie, nigdy nie byłam dobra w zapamiętywaniu tytułów) postanowiłam zacząć pisać.Jak widzicie od razu zabrałam się do roboty :). Rano postaram się dodać prolog i opis bohaterów. Do rana !
J.xx
PS
Zapraszam an mojego drugiego bloga: www.lateisbetterthannever.blogspot.com