Licznik

wtorek, 9 kwietnia 2013

"Belive in yourself" #3


*Perspektywa Agnes*
Wieczorem poświęciłam chwilę sobie i zaczęłam malować paznokcie, po 20 minutach moje dzieło było skończone (klik) i nagle jakaś blondynka dosłownie spadła z sufitu.
-Cześć, co ty tu robisz ?- zapytałam zdziwiona, a blondynka szeroko się do mnie uśmiechnęła.
-Siema, jak Ci powiem to zaczniesz sądzić, że jestem wariatką- powiedziała i ze śmiechem usiadła obok mnie.
-Jesteś siostrą Bobby'iego ?- zapytałam, a ona spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Skąd wiedziałaś ? Wow, jak zrobiłaś ten wzorek na paznokciach- zapytała i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Po pierwsze jak bym Ci powiedziała, to uznałabyś mnie za wariatkę, a po drugie to tajemnica- odpowiedziałam jej, a szeroko się do mnie uśmiechnęła. Cały wieczór przegadałyśmy, później gdy stwierdziła, że jest już późno pożegnała się i znikła.
-Podobna jak brat- mruknęłam do siebie i poszłam spać.
Rano wstałam dopiero na zapiszczenie budzika, była godzin 5:40. Zawsze była to dla mnie idealna pora na wstawanie, więc szybko zerwałam się z łóżka i popędziłam do łazienki, zastanawiając się  kiedy włączyłam ten cholerny brzęczyk, ale nie umiałam sobie na to odpowiedzieć. Po wyjściu z toalety ubrałam się (klik) i po chwili namysłu sięgnęłam po książkę, moją ulubioną i wysłużoną- "Atramentowe Serce". Żałowałam, że w pospiechu zdążyłam spakować jedynie jedną część z tej niezwykłej trylogii. Nie mam pojęcia jak długo czytałam, ale gdy usłyszałam pukanie do drzwi dosłownie spadłam z łóżka. Gdy wstałam i otrzepałam się z piasku, którego nie zdążyłam posprzątać ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stał nie kto inny jak Scott.
-Cześć, przepraszam. Nie chciałem Cię przestraszyć- powiedział i krzywo się uśmiechnął, było widać, że już od dawna tego nie robił.
-Dzień Dobry, nie, nic się nie stało. O co chodzi ? Czyżbym spóźniła się na lekcje ? Przepraszam, zaczytałam się- powiedziałam, a on szybko zaprzeczył.
-Nie, do lekcji zostało jeszcze sporo czasu. Miałem nadzieję, że Cię nie obudziłem, chciałem porozmawiać- powiedział i ponownie się uśmiechnął, tym razem wyszło mu to o niebo lepiej.
-Okay, przepraszam, ale już dawno tak swobodnie z nikim nie rozmawiałam, sam rozumiesz- powiedziałam i zmieszałam się. Chwilę później byliśmy już w parku, na ławce pod dębem. 
----
Proszę ! Wiem i od razu przepraszam, że tak krótko, ale istna masakra ! W poniedziałek na dzień otwarty, dzisiaj mecz (Tak, jestem wielką fanką Realu Madryt CF i jestem mega zadowolona, że przeszli ^^), jutro następny dzień otwarty. W czwartek postaram się dodać część 4, znacznie dłuższą :). A no i jutro, jak będę miała chwilę na informatyce to napisze perspektywę Scott'a :). Branoc !
J.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz